Zawiść – mimo, że nieprzyjemna – jest naturalnym ludzkim uczuciem, które przeżywa każdy z nas. Jeśli myślicie, że Was to nie dotyczy, pomyślcie o sytuacji, gdy sąsiad kupił sobie nowy samochód. Czy podniosło Wam to ciśnienie? Albo gdy koleżanka z pracy dostała awans, o którym Wy też marzycie, ale nie macie na to perspektyw? Przypuszczam, że znacie to uczucie nieprzyjemnego ukłucia, gdy zdajemy sobie sprawę, że ktoś posiada skarb, który i nam się śni. Niekiedy temu uczuciu towarzyszy pewna doza złorzeczących myśli w kierunku owego szczęściarza….
Ostatnio, w poczytnej serii książek dla dzieci znalazłam fragment tekstu, który mnie najpierw lekko zszokował. Kilkuletnia bohaterka, po upadku z roweru „troszeczkę się cieszyła, że również jej koleżance przydarzył się rowerowy upadek”. Najpierw się zdziwiłam, ale później pomyślałam, że zawiść jest naturalnym ludzkim uczuciem – niezależnie od płci czy wieku. Dobrze pokazuje to przykład dziewczynki z książki i dorosłego autora, spod którego pióra wyszedł ten tekst.
Nie zmienia to faktu, że zawiść to wstydliwe uczucie, czego i dowodem jest też i mój opisany powyżej szok („Ale jak to? Ten autor pisze o tym tak bez ogródek? Czego on uczy dzieci?”). Tak naprawdę nie musi nikogo uczyć, bo każdy z nas ma w sobie takie uczucia. Czego się więc wstydzić? Zawiść, a raczej jej świadomość, jest bardzo krępująca. Musimy przyznać się przed sobą, że nienawidzimy kogoś za to, co ma i znieść upokorzenie, że my tego nie mamy. A nie lubimy myśleć o sobie, że moglibyśmy komuś źle życzyć – to kłóci się z naszym własnym obrazem jako ludzi dobrych. Jeszcze trudniej jest odczuć, że nie mamy czegoś, na czym tak bardzo nam zależy… To tylko niektóre powody, dla których często nie zdajemy sobie sprawy z uczucia zawiści.
Wszyscy od czasu do czasu przeżywamy zawiść – różnimy się tylko ilością takich uczuć oraz ich świadomością. Gdy podejrzewamy, że nasze uczucia do kogoś są podszyte zawiścią, możemy coś z tym zrobić. Natomiast gdy tkwimy w błogiej nieświadomości, wtedy zaczyna się dziać…. Scenariuszy jest kilka. Najprostszy to:
- zabiorę ci, i ja będę miał, a Ty nie – znamy to dobrze z obserwacji małych dzieci, które nie przebierają w środkach ani czynach, by wyrwać drugiemu dziecku np. upragnioną zabawkę
- zabiorę Ci i żadne z nas nie będzie miało, cierp tak jak ja! – ta wersja jest bardzo podobna do pierwszej, tylko w wykonaniu dorosłych. Dorośli raczej sobie nie wyrywają, ale tak dewaluują znienawidzonego szczęśliwca, że on i jego skarb stają się „godni pożałowania”. To działanie to odpowiednik podrapań i ugryzień, którymi dziecięcy wojownik o zabawkę raczył swojego kolegę. W dorosłej wersji wygląda to tak: „Ciekawe skąd sąsiad miał pieniądze na ten samochód?” – tu produkujemy serię nieprzychylnych wyobrażeń i w ten sposób szybko zamieniamy go ze szczęśliwego posiadacza nowego samochodu w zwykłego „krętacza”!
Zawiść jest niszcząca i dla osoby, do której ją odnosimy (kto by chciał być nazywany krętaczem?), i dla nas samych. Dlaczego? Gdy wkracza zawiść, nieświadomie idealizujemy daną osobę, a siebie dewaluujemy. Wyobraźmy to sobie na przykładzie gry w karty. Powiedzmy, że mamy na stole 4 karty do gry. Karta nr 1 to nasze zalety, karta nr 2 to nasze wady, karta nr 3 to zalety osoby, której zawiścimy, a karta nr 4 to jej wady. W sposób nieświadomy dokonujemy takiego przetasowania, w którym nam przypadają w udziale dwie karty z wadami, a drugiej osobie dwie karty z zaletami! Tym okropnym rozdaniem pozbawiamy się większości naszych mocnych stron! Jesteśmy wtedy pod wpływem iluzji, w której nie możemy ani adekwatnie widzieć siebie, ani tej drugiej osoby. Nieźle to sobie ukartowaliśmy! Szkoda tylko, że nic o tym nie wiemy! Efekt jest natomiast łatwy do przewidzenia. Skoro ten ktoś ma wszystko, a my nic, nie pozostaje nam nic innego, jak tylko tej osoby nienawidzić („Przecież mówiłem, że to krętacz!”).
Zdecydowanie zdrowiej jest zazdrościć. Ale jak odróżnić zazdrość od zawiści? Zazdrość rozwojowo wygląda tak: małe dziecko cieszy się pełnią zaangażowania matki. W pewnym momencie orientuje się, że matka nie tylko zajmuje się nim, ale również (“o zgrozo!”) starszym rodzeństwem oraz ojcem, z którym lubi spędzać czas. Po fali zazdrości o matkę i nienawiści w kierunku rywali, dziecko odkrywa, że ojciec – oprócz bycia okropnym typem, który zabiera nam matkę – jest również czułym opiekunem, z którym miło jest być. A rodzeństwo to ktoś, z kim można się w sumie całkiem nieźle bawić!
W zawiści atakujemy osobę. W zazdrości nie atakujemy osoby, o którą jesteśmy zazdrośni. Co więcej – odkrywamy nasze własne możliwości, o których wcześniej nie mieliśmy pojęcia, np. zdolność do wchodzenia w nowe (poza matką) relacje z innymi ludźmi!
Zawiść – jak sobie z nią radzić?
Wyobraźmy sobie teraz związek, w którym jeden z partnerów zarabia dużo więcej niż drugi. Ten, który zarabia mniej, może wybrać nienawidzenie lepiej zarabiającego partnera. Przejawem tego będzie chociażby rozliczanie go z tego, na co wydał pieniądze („na pewno na kolejne drogie perfumy dla siebie!„), żądanie, by dzielił się z nami wszystkimi swoimi zarobkami czy wpędzanie go w poczucie winy.
Zarabiający mniej może też wybrać inną drogę, np. zacząć myśleć: „czy na pewno zarabiam za mało? co mogę zrobić, by zarabiać więcej, skoro chcę mieć więcej pieniędzy? czy w pracy wykorzystuję dobrze swój potencjał i swoje talenty, by mi w tym pomogły? Jak mogę uruchomić własne możliwości, by lepiej na mnie pracowały?” Próba odkopania własnego skarbca opłaci nam się dużo bardziej niż czyhanie na cudze bogactwo.
A co zrobić, jeśli nie da się niczego z siebie wykrzesać? Gdy np. ktoś marzy o tym, by efektownie tańczyć, a ma do tańca „dwie lewe nogi”? Ważne jest, by zadać sobie pytanie, czemu tak zależy nam na tym efektownym tańcu? Czemu nie możemy tańczyć po prostu, tak jak umiemy, czerpiąc przyjemność z muzyki i z ruchu? Albo czemu chcemy tańczyć w ogóle? Czy to lubimy? A co z innymi naszymi talentami? Czy je odkryliśmy? Czy umiemy docenić, że jesteśmy dobrzy w czym innym?
Czas na nowe rozdanie – takie, w którym każdy będzie grał własnymi kartami.
- Szukajmy własnej mocy, badajmy jej ilość i rodzaj.
- Korzystajmy z tego, co mamy w sobie fajnego,
- Inspirujmy się również sukcesem tych, do których wcześniej odczuwaliśmy zawiść.
Przy pisaniu tego tekstu korzystałam z książki Nevilla Symingtona „Becoming a person through psychoanalysis” (Karnac Books, 2007, Londyn), a dokładniej z rozdziału XIX „Envy: a psychological analysis” oraz z książki Melani Klein “Zawiść i wdzięczność” (GWP, 2007, Gdańsk), rozdz. X “Zawiść i wdzięczność”.
Zdjęcie autorstwa Andre Hunter on Unsplash