Choroby psychosomatyczne – trauma zamknięta w ciele

Czy choroby psychosomatyczne mają związek z przeżyciami?

Czasem, kiedy poznajemy historie trudnych dziecięcych doświadczeń, zastanawiamy się, jak to możliwe, że dziecko przetrwało fizycznie i psychicznie sytuacje, o których trudno jest nawet słuchać. Często na życie osoby szukającej pomocy u psychoterapeuty składa się wiele lat przemocy, opuszczenia czy różnego rodzaju fizycznych i emocjonalnych nadużyć. Jak to możliwe, że osoba, która tyle przeszła radzi sobie w życiu, zakłada rodzinę, funkcjonuje „normalnie”? W tym krótkim tekście chciałabym skupić się na obronach, które pozwalają dziecku przetrwać traumatyczne sytuacje. Niektóre z tych obron  o chronicznym charakterze przynoszą w konsekwencji chorobę – ból ciała. Choroby psychosomatyczne są właśnie zapisaną w ciele informacją o bólu psychicznym.

Co pamięta nasze ciało?

Judith Herman w książce „Przemoc – uraz psychiczny i powrót do równowagi” opisuje, jak patologiczne środowisko w dzieciństwie prowadzi do powstania anomalnych stanów świadomości. W stanach tych nie istnieją zwykłe relacje między ciałem a umysłem. Powodują one objawy somatyczne i psychiczne, które są zaszyfrowaną informacją o wspomnieniach. Ciało, które boli, ulega urazom, choruje, sztywnieje lub automatycznie się cofa, kiedy ktoś się zbliża, które nie doświadcza przyjemności, lecz raczej stałego napięcia. Ciało pamięta nadużycie, a jego reakcje stanowią drogę do niechcianych wspomnień.

Jak dziecko adaptuje się do patologicznej sytuacji?

Dziecko, które wychowuje się w patologicznym środowisku musi znaleźć sposób, aby się zaadaptować do nienormalnej sytuacji. Ta adaptacja służy nie tylko fizycznemu czy psychicznemu przetrwaniu, lecz także ocaleniu pierwotnego przywiązania do rodziców w obliczu codziennych dowodów ich złej woli, bezradności lub obojętności. Dziecko nie może wpłynąć na rzeczywistość, więc zmienia ją w swoim umyśle.Broni się wierząc, że nadużycie nie miało miejsca: zaprzecza wydarzeniom, minimalizuje ich znaczenie lub używa mechanizmu dysocjacji – odrywa się od swoich przeżyć, aby nie czuć. Może wtedy mieć poczucie bycia poza swoim ciałem, psychicznie stając się obserwatorem wydarzeń, w których uczestniczy. Dysocjując się od ciała może nawet nie czuć fizycznego bólu. Mogą wtedy pojawić się choroby psychosomatyczne.

Dlaczego dziecko czuje się winne przemocy?

Kiedy dziecku nie udaje się uniknąć konfrontacji z faktem nadużycia, musi stworzyć sobie taki system wartości, który usprawiedliwi to, co się rzeczywiście wydarzyło lub wydarza. Często znajduje wyjaśnienie, że przyczyną nadużycia jest tkwiące w nim zło. Umieszczenie winy w sobie pozwala znaleźć sens tego, co się przytrafiło i jednocześnie ocalić pierwotne przywiązanie do rodziców. Często poczucie winy wynika też z faktu, że dziecko słyszy wprost od przemocowych rodziców/opieków, że to ono jest winne przemocy i że na nią zasłużyło. W przypadku nadużycia seksualnego doświadczenie przez dziecko przyjemności seksualnej czy przychylność sprawcy wobec niego również w przekonaniu dziecka świadczą o jego własnej podłości.

Jak powstaje „fałszywe Ja”?

Przekonanie o byciu złym jest kompensowane przez wysiłki dziecka, aby być grzecznym, spełniającym oczekiwania, zdobywającym dobre stopnie czy społecznie dostosowanym. Dziecko nie jest w stanie wypracować spójnego obrazu siebie, wyposażonego w umiarkowane zalety i dające się tolerować wady.   Jest to jednym z ważnych celów rozwojowych. Swoją skrajnie negatywną tożsamość maskuje przystosowanym społecznie „fałszywym Ja”. Staje się dzieckiem, które nie sprawia problemów, odpowiedzialnym, pomocnym, najlepszym uczniem. Jego autowizerunek staje się  sztywny i jednocześnie rozszczepiony: na część silną, radzącą sobie („fałszywe Ja”) i słabą, bezradną, opuszczoną („prawdziwe Ja”, na które nie ma miejsca). W takich warunkach dziecko w swoim rozwoju nie jest w stanie zintegrować swojej tożsamości. Jego osobowość jest pofragmentowana i nie pozwala na rozwój normalnego poczucia niezależności w związkach z innymi. Dlatego też tak trudno jest mu w dorosłości odseparować się fizycznie lub/i emocjonalnie od rodziny pochodzenia. Trudno mu stworzyć dojrzały związek, mieć satysfakcjonujące życie. Często – pomimo potencjalnych możliwości, dorosła osoba nie może wyjść z emocjonalnej pułapki, w której wyrosła.

Choroby psychosomatyczne – czym są i o czym nam mówią objawy z ciała?

            Objawy psychosomatyczne to między innymi: bóle, brak poczucia ciała, tężyczka, migreny, osłabiona odporność, powtarzające się urazy ciała i wiele innych.  Są one wynikiem pierwotnego obronnego rozszczepienia pomiędzy ciałem a umysłem, w wyniku doświadczenia trudnego do zniesienia traumatycznego stanu. Joyce McDougall podejmuje ten temat w książce „Teatry ciała”.  Mc Dougall pisze, że poprzez cofnięcie się do psychosomatycznego sposobu reagowania na konflikt i ból psychiczny dziecko lub osoba dorosła może bronić się przed cierpieniem psychicznym. Nieświadomie usuwa ze swojej świadomości pewne spostrzeżenia, myśli, emocje czy fantazje. Ich miejsce zajmują reprezentacje konkretne, czyli odczucia z ciała, które są zaszyfrowaną informacją o doświadczeniu psychicznym. Ponieważ ciało, tak jak umysł, podlega przymusowi powtarzania (reakcja somatyczna przypomina o doświadczonej i wypartej traumie), proces terapii daje szansę odszyfrowania tego, co niedostępne i niewysłowione. Psychoterapia pozwala powoli nadawać znaczenie objawom somatycznym. Poszerza przestrzeń psychiczną wokół konkretnego cielesnego cierpienia, rozwija umysłowy obrazu ciała, w którym jest miejsce na płynące z niego sygnały. Stopniowo  umożliwia łączenie doświadczeń konkretnych-cielesnych i symbolicznych-psychicznych.

Jak zrozumieć swoje ciało?

Poprzez choroby psychosomatyczne nasze ciało do nas mówi. Jeżeli uda się nam ten język odszyfrować, uwolnimy je od bólu, który znajdzie wyraz w świadomych przeżyciach, również bolesnych, lecz dających się przepracować w procesie terapii. Mechanizm rozdzielenia odczuć cielesnych i psychicznych jest sposobem na obronę przed emocjonalnym cierpieniem. Ich integracja jest związana z przeżyciem cierpienia emocjonalnego. Większe możliwości osoby dorosłej i obecność psychoterapeuty sprawiają jednak, że cierpienie to – w przeciwieństwie do sytuacji z dziecięcych lat życia – jest możliwe do doświadczenia i przeżycia. Dzięki temu staje się możliwe ukojenie cielesnego i emocjonalnego bólu – zmniejszenie wpływu wcześniejszych traumatycznych doświadczeń na obecne życie.

 

choroby psychosomatyczne psychoterapia ursynów ewa szczygielska
Napisała Ewa Szczygielska

W poszukiwaniu ram pojęciowych do opisu objawów psychosomatycznych odniosłam się do książek „Przemoc – uraz psychiczny i powrót do równowagi” Judith Herman, „Teatry Ciała” Joyce oraz do artykułu „Budując mosty między ciałem a umysłem” Barbary Shapiro.
Zdjęcie: autorki Larm Rmah, źródło: Unplash

Dorosłe dzieci – o zjawisku parentyfikacji cz.1

Kim są Dorosłe Dzieci?

Dzieci w roli dorosłych – wykazujące się rozwiniętymi nad wiek umiejętnościami radzenia sobie, postrzegane jako dzielne, pomocne, lojalne. Dzieci, które wcześnie w życiu uczą się pracować, zarabiać, opiekować się chorym członkiem rodziny, być powiernikiem problemów rodzica. Te, które swoje dziecięce potrzeby i naturalny rozwój musiały zostawić na rzecz pseudodorosłości. I te, które potem z trudem odnajdują się w prawdziwym dorosłym życiu.
Ich doświadczenie przedwczesnego wchodzenia w dorosły świat przy deficycie opieki ze strony rodziców zostało opisane jako parentyfikacja.

Czym jest parentyfikacja?

Określenia „parentyfikacja” używamy do opisu przewlekłej sytuacji, w której dziecko pełni funkcję opiekuna lub partnera dla swojego rodzica. Inaczej jest to odwrócenie ról w rodzinie – dziecko, zamiast otrzymywać opiekę, jest nią obarczone. O parentyfikacji mówimy, gdy obciążenie, które to ze sobą niesie dla dziecka, przekracza jego możliwości radzenia sobie. Osoby, które w swoim życiu były „rodzicami” lub „partnerami” swoich rodziców, w dorosłości często cierpią na depresję, mają niskie poczucie własnej wartości, przeżywają wzmożony wstyd i poczucie winy, mają problemy w relacjach z ludźmi, unikają bliskości, cierpią na zaburzenia psychosomatyczne, mają problemy z fizycznym lub/i emocjonalnym odseparowaniem się od rodziny pochodzenia.
Polska psychoanalityczka Katarzyna Schier dokonała szerokiej analizy sytuacji dziecka, które zostaje przez rodziców postawione wobec wyzwania odwrócenia emocjonalnej lub instrumentalnej opieki, przekraczającego jego możliwości adaptacyjne. Schier opisuje, jak w efekcie tego procesu u dziecka wytwarzają się zarówno nadzwyczajne umiejętności, jak i trwałe deficyty rozwojowe w obszarze przywiązania i zaufania.

Dlaczego dziecko staje się „dorosłe”?

Zjawisko parentyfikacji Schier odnosi do teorii przywiązania autorstwa brytyjskiego psychiatry i psychoanalityka Johna Bowlby`ego. Teoria ta mówi, że dziecko od urodzenia poszukuje kontaktu z dorosłym, ponieważ ta więź zapewnia mu przetrwanie. Jeżeli dorosły nie spełnia tej funkcji, sytuacja ulega odwróceniu i dziecko uruchamia w sobie system opieki wobec rodzica. Jego indywidualne potrzeby związane z więzią muszą wówczas zostać wycofane, gdyż tylko taka strategia umożliwia utrzymanie bliskości z rodzicami.

Jakie funkcje pełni „dorosłe” dziecko?

Opieka dziecka nad rodzicem może mieć charakter instrumentalny lub/i emocjonalny. To, co jest wspólne dla obu rodzajów parentyfikacji, to fakt, że dziecko istnieje poprzez funkcję, którą pełni. Schier wymienia typowe dla każdego z rodzajów parentyfikacji role, pełnione przez dziecko w rodzinie.

Parentyfikację instrumentalną rozumie się jako troskę o fizyczną egzystencję rodziny. Dziecko jest wówczas odpowiedzialne za zarabianie pieniędzy, opiekę nad rodzeństwem lub chorym rodzicem, sprzątanie, robienie zakupów czy gotowanie. Dziecko pełni więc rolę Służącego, Opiekuna rodzica lub Opiekuna rodzeństwa.

Parentyfikacja emocjonalna dotyczy zaspokajania przez dziecko emocjonalnych, społecznych, a nawet seksualnych potrzeb opiekunów. Dziecko jest powiernikiem rodzica, rozjemcą w konfliktach pomiędzy rodzicami, emocjonalnym wsparciem dla rodzica, kontenerem dla jego trudnych emocji lub partnerem, w tym również partnerem seksualnym. Dziecko pełni więc rolę Bufora/ Mediatora w konfliktach, Terapeuty/ Powiernika lub Partnera życiowego/Partnera seksualnego.

Kiedy parentyfikacja jest destrukcyjna?

Często mamy do czynienia z sytuacją, w której dzieciom są powierzane odpowiedzialne zadania, typowo przypisane dorosłym. Dziecko dzięki przejmowaniu funkcji i zadań osoby dorosłej może rozwijać swoją sprawczość i nabywać nowych kompetencji. Można powiedzieć, że jest to dobre dla jego rozwoju, o ile odpowiada jego możliwościom zwiazanym z płcią, wiekiem, konstrukcją psychiczną. Kiedy zadania stawiane przed dzieckiem przekraczają jego możliwości, parentyfikacja staje się procesem destrukcyjnym dla jego psychiki. Możemy wyobrazić sobie różnicę pomiędzy zaopiekowaniem się młodszym rodzeństwem a zaopiekowaniem się depresyjnym rodzicem.

Jest szereg okoliczności sprzyjających destrukcyjnej parentyfikacji. Dzieci są bardziej na nią narażone, jeżeli żyją w rodzinach, w których rodzice lub rodzeństwo jest przewlekle chore fizycznie lub psychicznie, gdy są wychowywanie przez jednego rodzica, gdy rodzice pozostają w silnym konflikcie małżeńskim, gdy są uzależnieni od alkoholu lub substancji psychoaktywnych, gdy są bardzo ubodzy lub są emigrantami.

Innym czynnikiem są cechy osobowościowe dziecka, jego płeć i pozycja wśród rodzeństwa. Nie wszystkie dzieci w rodzinie doświadczają parentyfikacji, w tej roli często znajduje się dziecko najbardziej wrażliwe, empatyczne, dziecko najstarsze lub dziecko płci żeńskiej. Chłopcy częściej stają się osobami zarabiającymi i powiernikami swoich matek. Dziewczynki częściej zajmują się domem i pełnią funkcje opiekuńcze wobec członków rodziny.

Znaczący dla rozwoju destrukcyjnej parentyfikacji jest deficyt rodzica w umiejętności opiekowania się dzieckiem. Rodzic może zapewniać tylko instrumentalną opiekę (karmić, zaspokajać potrzeby materialne), nie widząc, że dziecko ma również potrzeby emocjonalne. Może być tak skupiony na własnych stanach emocjonalnych, że nie ma psychicznej przestrzeni na dostrzeżenie potrzeb swojego dziecka. Wynika to nie tylko z realnie trudnej sytuacji życiowej (jak np. przewlekła choroba czy ubóstwo), lecz również z powielania przez rodzica własnych doświadczeń z przeszłości. Skutki parentyfikacji są natomiast łagodniejsze, jeżeli w społecznym otoczeniu dziecka znajduje się choć jedna osoba, która jest dla niego dobrym opiekunem.

Jakie skutki ma parentyfikacja dla dziecka? Co się dzieje z takim dzieckiem, kiedy staje się dorosłe? O tym piszę w drugiej części tekstu.

 

parentyfikacja psychoterapia ursynów ewa szczygielska
Napisała Ewa Szczygielska

Tekst oparłam na książce Katarzyny Schier (2015) „Dorosłe dzieci. Psychologiczna problematyka odwrócenia ról w rodzinie”. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe SCHOLAR
Zdjęcie: Angel Lopez, źródło: Unplash

Dorosłe dzieci – o zjawisku parentyfikacji cz.2

W pierwszej części tekstu opisałam, czym jest parentyfikacja. W drugiej części skupiam się na tym, jakie są jej skutki i jaka jest rola psychoterapii w wychodzeniu w pozycji sparentyfikowanego dziecka.

Jakie są skutki parentyfikacji w dzieciństwie?

Skutki parentyfikacji zależą od kilku czynników. Zewnętrznych: od zakresu „zadań” dziecka, długości ich trwania, osoby, którą się opiekuje, dostępnego systemu wsparcia społecznego. Wewnętrznych: od wieku i cech osobowych dziecka. Jeżeli dziecko posiada pewien szczególny zestaw cech, w tym inteligencję społeczną i poczucie humoru, kiedy jest atrakcyjne fizycznie lub kiedy ma wsparcie społeczne ze strony przynajmniej jednej osoby w swoim otoczeniu – mówimy o rezyliencji. Oznacza to, że dziecko jest bardziej odporne na negatywne skutki parentyfikacji.

Co dzieje się ze sparentyfikowanym dzieckiem? Z perspektywy psychoanalitycznej relacji z  obiektem dziecko musi poświęcić własne Ja na rzecz utrzymania relacji z opiekunem.  W przeżyciu takim zostaje zniszczone podstawowe zaufanie Ja do pomocnego i empatycznego obiektu (rodzica). Jeżeli pierwotnie rodzic zaniedbywał potrzeby dziecka i nie dostrzegał go jako OSOBY, to dziecko samo siebie uczy się traktować instrumentalnie, czyli poprzez pełnienie pewnych FUNKCJI. Można powiedzieć, że dziecko musi nieświadomie zrezygnować ze znaczącej części swojego Dziecięcego Ja. Skupiając się na utrzymaniu więzi poprzez opiekę nad rodzicem musi poświęcić własne potrzeby rozwojowe. Nie uczy się dostrzegać swoich potrzeb, określać swoich stanów emocjonalnych. Powoduje to trwałe „niewidzenie” znacznych obszarów swojego życia.

Struktura psychiczna rozwija się w taki sposób, aby przystosować się do wymogów otoczenia. W miejsce prawdziwego Ja rozwija się Fałszywe Ja, nastawione na spełniania oczekiwań z zewnątrz. Struktura Fałszywego Ja może być wzmacniania – dziecko może słyszeć, że jest „dzielne” albo „silne” – buduje to obraz samego siebie jako dającego opiekę.

Dzieci takie mogą być nad wiek dojrzałe w sprawach, które dotyczą rodziny. Jednak nie mając kontaktu ze swoim Dziecięcym Ja, z obszarem własnych potrzeb, ze swoją spontanicznością, mogą być zagubione w innych obszarach życia. Dziecko nie ma miejsca na prawdziwe, spontaniczne potrzeby, ich miejsce zajmuje realizacja cudzych oczekiwań, narzucony przez otoczenie obraz Ja. Sytuacja rozgrywająca się z obszarze relacji z innymi zostaje z czasem uwewnętrzniona. Nie potrzeba już realnych zewnętrznych osób, aby siebie nie dostrzegać i nadużywać. Rzeczywistość zewnętrzna „dopasowuje się” do wewnętrznej konstrukcji psychicznej, podtrzymując utrwalony schemat.

Jakie są skutki destrukcyjnej parentyfikacji w dorosłości?

 

Schier wymienia cztery główne obszary konsekwencji doświadczenia w dzieciństwie destrukcyjnej parentyfikacji.

Pierwszym jest trudność w regulacji uczuć i rozumieniu swoich stanów psychicznych. Dziecko wychowane przez osobę pochłoniętą własnymi stanami psychicznymi nie ma możliwości zbudowania własnej stabilnej i zdrowej struktury. Rodzic nie „widzi” dziecka, więc nie może pomagać mu w określaniu tego, co się z nim dzieje. Dziecko nie uczy się uspokajać, regulować wewnętrznie swoich emocji. W dorosłości może więc poszukiwać zewnętrznych regulatorów napięcia, takich jak używki i innego rodzaju substancje lub czynności. Emocje nie mogą być, zgodnie ze swoją funkcją, informacją użytą do zrozumienia i poprawy swojej sytuacji. Są bardziej odczuwane jako napięcie, które domaga się rozładowania. Rozładowanie, poprzez kompulsywne działanie lub poprzez sięgniecie zewnętrzny „uspokajacz” utrwala i pogarsza sytuację.

Drugim obszarem jest depresja. Dziecko, które doświadczyło parentyfikacji, nie mogło zbudować bezpiecznej więzi z rodzicem. Nie tylko nie znajdywało w nim odzwierciedlenia dla siebie samego, lecz samo musiało być odzwierciedleniem dla stanów rodzica i kontenerem dla jego emocji. W związku z tym w rozwoju brakuje bazy, na której może powstać stabilna struktura wewnętrzna Ja. Życie w emocjonalnym deficycie niesie ze sobą poczucie pustki i braku. Funkcjonowanie w wyuczonym skupieniu na potrzebach innych sprawia, że osoba nie wie, jakie są JEJ potrzeby. Pułapka Fałszywego Ja podtrzymuje sytuację psychicznego deficytu, a trudność czerpania z relacji z innymi ludźmi utrzymuje emocjonalny głód. Osoba dorosła może doświadczać wypalenia związanego z nadużywaniem siebie na rzecz innych. Wszystkie te czynniki składają się na obraz wysokiego ryzyka depresji.

Trzeci obszar to problemy w obszarze separacji. Osoby, które doświadczyły odwrócenia ról, były używane do zaspokajania emocjonalnych i fizycznych potrzeb opiekunów. Nie nauczyły się, że można mieć odrębne potrzeby, własne wybory, że ktoś może sam radzić sobie z trudnościami życiowymi i emocjonalnymi. W rezultacie w życiu dorosłym osoby takie mogą mieć trudność w odróżnieniu własnych pragnień i opinii od tych, które mają inni ludzie. Jeżeli sami byli przedłużeniem Ja swojego rodzica, nie spostrzegają innych jako różnych, odrębnych od siebie. Mogą mieć skłonność do przejmowania za innych odpowiedzialności, ingerowania w czyjąś autonomię, rozwiązywania cudzych problemów. Podobnie mogą oczekiwać, że inni będą się zachowywali w bardzo określony, zgodny z oczekiwaniami sposób. W związku z tym przeżywają złość i rozczarowanie, w sytuacji kiedy ludzie postępują inaczej. Typowe jest też pozostawanie w relacji opartej na kontroli, zarówno w relacji z rodziną pochodzenia, jak i z innymi ważnymi osobami.

Czwarty obszar to zaburzenia na poziomie ciała. Ja cielesne kształtuje się w relacji z jego pierwotnym opiekunem. W zależności od wzorca więzi psychicznej, na podstawie szczególnych doświadczeń dziecko buduje obraz swojego ciała. Dorosłe osoby, które doświadczyły parentyfikacji mają zaburzony obraz swojego ciała. Mogą je traktować jako niewidzialne, obce lub złe. Badanie (Schier, Kaniowski, Szumiał, 2012) pokazuje, że osoba z doświadczeniem przeszłej lub obecnej parentyfikacji przeżywa swoje ciało jako mniej atrakcyjne, mniej sprawne fizycznie, mniej witalne, mniej zdrowie. Również w mniejszym stopniu je akceptuje.

Innym obszarem reakcji ciała na doświadczenie związane z parentyfikacją są choroby psychosomatyczne. Przyczyną podatności na zaburzenia psychosomatyczne mogą być różne czynniki. Jednym z nich może być nawet osłabienie układu odpornościowego u dziecka, które ma mało doświadczeń dobrego karmienia i dotyku opiekuna. Kluczowym wydaje się być natomiast trudność regulacji emocji, opisywana powyżej. Kiedy napięcie psychiczne nie może być opracowywane z wykorzystaniem istniejących struktur psychicznych (zmentalizowane), zostaje przekształcone na stany cielesne. Kiedy nie możemy czegoś wyrazić słowami, zaczyna mówić ciało. Więcej o tym piszę w moim poprzednim tekście „Trauma zamknięta w ciele”

Jak wyjść z pułapki parentyfikacji?

 

Psychoterapeutyczna praca nad parentyfikacją i jej skutkami jest wieloaspektowa. Wymaga przede wszystkim rozpoznania i nazwania doświadczenia odwrócenia ról. Wiąże się to ze zmianą wewnętrznego obrazu opiekunów z okresu dzieciństwa lub/i dorosłości. Utrata utrwalonego obrazu rodziców i relacji z nimi daje możliwość pozytywnej rekonstrukcji własnego życia, jednak jest obarczona przeżyciem emocjonalnej żałoby. W procesie rozpoznawania, co się wydarzyło i dlaczego pomaga rozpoznanie szerszego kontekstu rodzinnego i społecznego. Zrozumieniu, z jakich własnych powodów rodzice nie mogli wypełnić swojej opiekuńczej funkcji wobec dziecka przynosi ulgę w przeżyciu i zaakceptowaniu relacyjnej straty.

Osoba korzystająca z psychoterapii może uczyć się, że więź z drugim człowiekiem nie musi wiązać się z nadużyciem. Może zacząć doświadczać, że nie musi być tylko dawcą, że może też czerpać w relacjach. Poprzez rozpoznawanie obszaru własnych potrzeb i odnajdywanie prawdziwego Ja może budować oparcie w postaci poczucia własnej wartości i uwalniać się od potrzeby aprobaty. Zaczyna wychodzić z cienia osoby opiekuna, stawać się widzialna, budować własny świat i uczyć się korzystania z własnego sprawstwa. Może powoli wypełniać poczucie wewnętrznej pustki. Dobrym znakiem jest zwiększenie się ilości przeżywania pozytywnych emocji. Ze względu na głęboki charakter problemu praca psychoterapeutyczna w przypadku doświadczenia parentyfikacji jest zazwyczaj długotrwała.

 

parentyfikacja psychoterapia ursynów ewa szczygielska
Napisała Ewa Szczygielska

Tekst oparłam na książce Katarzynhy Schier (2015) „Dorosłe dzieci. Psychologiczna problematyka odwrócenia ról w rodzinie”. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe SCHOLAR
Zdjęcie: Raul Najer, źródło: Unplash